Wszyscy byli aniołami
Przez kilka godzin Kowala stała się Los Angeles, a hala sportowa przy PSP w Kowali Rajem z licznymi chórami anielskimi. Wszystko miało miejsce 22 maja, w piękny słoneczny dzień, który w tym roku ogłosiliśmy Dniem Anioła.
Uroczystość była wyjątkowym podsumowaniem projektu pod nazwą „Na końcu będą anioły- integracja międzypokoleniowa poprzez wolontariat” współfinansowanego przez Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Realizatorem projektu było partnerstwo Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Gminy Kowala, Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, Urzędu Gminy, Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu „Arka” oraz placówek oświatowych z terenu gminy.
Przez ponad osiem miesięcy szkoły na terenie gminy prowadziły wśród swych uczniów promocję wolontariatu skutkiem czego powstały cztery nowe Kluby Wolontariusza, wzmocniono dwa funkcjonujące już, przeprowadzono liczne warsztaty dla młodzieży i seniorów rozwijające kompetencje wolontarystyczne, przeprowadzono kilka spotkań integracyjnych, aktywizowano różne grupy mieszkańców do służenia pomocą i do uważnego wsłuchiwania się w potrzeby innych. Przez ponad rok wspólnie ćwiczono się w cnotach anielskich, bo ANIOŁA odkrywano jako Aktywnego, N, Integrującego, Otwartego, Łączącego. Takie cechy posiadali anielscy nauczyciele i uczniowie, którzy otrzymali za swoją wyjątkowość statuetki Aniołów, dyplomy i prezenty. Nagrodzeni pięknie prezentowali się w spontanicznych podziękowaniach. Ktoś by powiedział: brakowało tylko czerwonego dywanu… Był. Tylko, że zielony. I były skrzydła, pióra, chmury, wzruszenia, uściski…
Prowadząca święto Prezes Stowarzyszenia- Pani Joanna Kutkowska nie ominęła nikogo w podziękowaniach i uznaniu zasług czy talentów. Szacowny Gość z Centrum Wolontariatu w Warszawie- Pani Agata Poczman nie przepuściła okazji, aby powiedzieć o zaletach wolontariatu i zachęcić wątpiących do „wstąpienia w szeregi niebiańskie”.
Podczas tego anielskiego święta uhonorowano statuetką Anioła.. również Wójta Gminy- Sławomira Stanika, który bardzo pracowicie spędzał uroczystość gratulując wszystkim nagrodzonym osobiście.
Artystką, która wykonała statuetki jest Pani Ewa Dąbrowska, mieszkanka Kowali. Zasługuje na duże brawa.
Anioły poszły w świat. Wierzymy, że będą czuwać nad wyróżnionymi, że będą szeptać do ich serc, czym jest praca na rzecz drugiego człowieka i jak temu wyzwaniu podołać, jak nie zawieść.
A jak się to zaczęło? Już przy wejściu przybyłych Gości witały dwa uśmiechnięte, kuszące srebrnymi skrzydłami anioły. Pani Aneta i Pani Kasia przywitały ponad 150 aniołeczków. Nieco dalej otwierał się zaczarowany świat „Szkoły Tęczowych Aniołów”. Młodzież mogła skorzystać z atrakcji sześciu klas (warsztatów), w których pracowali wolontariusze ze Stowarzyszenia Podwórkowych Aniołów w Radomiu. Tęczowa Pani Beata czarowała przybyłych różnorodnymi zabawami integracyjnymi i łączyła chustą klanzy. Jedni budowali z patyków domy, inni śmiali się z cyrkowych talerzy spadających im na głowy. Ktoś łamał głowę nad tym kim jest anioł w chmurze, a inny malował go na skórze, rąk czy twarzy, każdemu gdzie się marzył. A o sześć kroków dalej można było spotkać ponad sto aniołów… i zawrotu głowy dostać! Duże, małe i malutkie przyleciały tu ze szkół, prosto z zajęć plastycznych, z rąk i serc dzieci. Widać było jak się świetnie czują w Dzień Anioła wśród ludzkich aniołów.
Część artystyczna również była tęczowa, anielska i pomysłowa. Podziwiano występ przedszkolaków z PP w Kowali w przedstawieniu „Szewczyk Dratewka”, wysłuchano dziewczęcego chóru skupionego przy PSP w Mazowszanach, w poezję i refleksję zanurzyli zebranych artyści z PSP w Kowali, a z zadumania wyrwał swoim mocnym uderzeniem radomski zespół Celulitis, który wystąpił gościnnie. Także seniorki pokazały, że poezję kochają i same ją układają.
Był anielski poczęstunek, balony, cukierki, przemówienia, nagrody, oklaski, Goście z daleka i bliska, chmurki, kolory, uznania, podziękowania, radość, zaskoczenie…spełnione marzenia, muzyka, poezja, kochane słowa, miłe gesty.
Projekt zakładał, że „Na końcu będą anioły…” i na końcu były anioły „Ludzie bowiem to anioły bez skrzydeł, i to jest właśnie takie piękne urodzić się bez skrzydeł i wyhodować je sobie […]” jak stwierdził Jose Saramago.